wtorek, 28 czerwca 2011

Do czego ludzie doprowadzają tworząc pseudohodowle?

 Ten post nie ma nic wspólnego z Buddy'm, ponieważ on nie pochodzi z pseudohodowli. Nie ma też nic wspólnego z yorkami, a jak już to psami w typie yorków, ale i każdej innej rasy.

Pseudohodowla - niezarejestrowana hodowla nierasowych, nierodowodowych zwierząt domowych, nieposiadająca uprawnień hodowlanych (najczęściej w odniesieniu do psów, rzadziej kotów), prowadzona przez osobę niezrzeszoną w Związku Kynologicznym, Polskiej Federacji Kynologicznej lub w Klubie Psa Rasowego bądź (w odniesieniu do hodowli kotów) – Związku Fenologicznym. Pseudohodowle funkcjonują dla zysku finansowego i rozmnażane są w nich psy i koty w typie "modnych", popularnych ras.

źródło:  http://pl.wikipedia.org/



W wielu pseudohodowlach psy trzymane są w bardzo złych warunkach. A co za tym idzie:





W przypadku Terrierów Typu Bull (TTB), które są bardzo trudnymi do wychowania psami, pseudohodowcy rozmnażają różne te rasy i szczeniaki taki są potem mieszańcami, albo psami w typie. Jednak coś takiego oraz trzymanie psów od małego w bardzo złych warunkach prowadzi do ciężkiego stanu malców, ale i do agresji. Takie psy trafiają później do schronisk, gdzie przeważnie zostają uśpione. Nieliczne z nich ktoś z dobrym sercem uratuje, ale  innych nikt nie chce, ze względu na nieopanowaną agresję lub ciężki stan fizyczny i psychiczny.


















poniedziałek, 20 czerwca 2011

,,Nie ogarniam tej kuwety"

12-18.06.2011 roku razem z Buddy'm wyjechałam nad przedwczesne wakacje nad morze, do miejscowości Rowy, między Ustką a Łebą.

W tym poście opiszę przeżycia związane z Buddy'm każdego dnia, umieszczę jego fotki oraz zdjęcia związane z morzem, jak i również takie, które za wiele z morzem, ani Buddy'm, wspólnego nie mają.


Wyjazd z domu. Dzień pierwszy.

Dziś, wcześnie rano wyruszyliśmy w dość długą podróż. Trasa zajęła nam około 11h, razem z trzema przystankami. Buddy, co mnie zdziwiło, bardzo dobrze zniósł podróż (zwykle piszczy na krótkich odcinkach, gdy jedziemy gdzieś około 5-15min).
Około 16 byliśmy już na miejscu. Zwiedziliśmy domek, który bardzo nam się spodobał. Dookoła nasze miejsce chwilowego zamieszkania było ogrodzone, gdzie znajdował się piękny ogródek z różnorodną roślinnością. 
Buddy szybko się zaaklimatyzował i zrozumiał, że będzie to na chwilę nasz dom.Urządziłam mu sypialnię w moim pokoju, dałam transporter zabawki i miskę z wodą. Oczywiście mój ulubieniec zamiast spać w transporterze, spał ze mną.

A teraz kilka fotek z tego dnia:


Odpoczynek w Borach Tucholskich.



Bieganie po ogródku.




Wizyta yorka, który przeszedł przez jakąś dziurę w siatce. Niestety nie udało mi się zrobić zbyt dobrych zdjęć, a Buddy nie zdążył się z nim pobawić, bo właściciele tamtego psiaka go zawołali do domu.


Na plażę !

Buddy pierwszy raz ujrzał morze. Pierwszą jego reakcją było szczekanie na faje i szum, ale potem psiak się przyzwyczaił i szalenie biegał po plaży, po czym w końcu podmyła go woda i się trochę oszołomił.



Dzień drugi.

Dziś wybraliśmy się na plażę, bo był bardzo pogodny dzień.
Po kolacji przeszliśmy się do miasta, a potem plażą w stronę domu. Odważyłam się spuścić Buddy'ego ze smyczy. Nigdzie nam nie uciekł i szedł cały czas przy nodze lub trochę przed nami, biegał i była to dla niego taka frajda... Ludzie na plaży mu się przyglądali i głaskali go, on ich wąchał i, co mnie zadziwiło, do niektórych się przymilał. Miło witał się z innymi psiakami. 

Kilka zdjęć z dnia drugiego:

W domku.





Podwórkowe zabawy.



Plażowanie.






 



Dzień trzeci

W ten dzień wybraliśmy się na wycieczkę do Ustki, do skansenu w Klukachi i do Czołpina na ruchome wydmy. Buddy biegał po wydmach jak zwariowany, chociaż nie powiem, że ten spacer go nie wykończył. Według mnie wydmy były piękne.

I oczywiście zdjęcia:



Budduś upodobał sobie jedno miejsc, na którym ciągle spał: kanapę.








Uwielbiał biegać po podwórku i gonić na nim za swoją piszczącą piłką.

Ustaka.


Dusiek chodzący po wydmach. 



Dzień czwarty.

Dziś urządziliśmy sobie długi spacer plażą. Oczywiście Buddy pięknie szedł i nauczył się chodzić przy nodze.
























A tutaj udało mi się złapać ostrość, gdy Buddy się otrzepywał.









Dzień piąty.

 Dzisiaj trochę poplażowaliśmy.











W dniu siódmym i w dniu szóstym nie zrobiłam zbyt dużo zdjęć. W dniu szóstym bardzo wiało, więc plażowanie nie było ciekawe, a w dniu siódmym trochę połaziliśmy po mieście, ale była brzydka pogoda i lało, a potem wróciliśmy do domu. W domu byliśmy około 2 w nocy. Na podsumowanie powiem, że wyjazd był udany, i gdybym o to zapytała Buddy'ego z pewnością też by trzymał moje zdanie.


Teraz trochę fotek niedotyczących Buddy'ego: