Rok temu wyło pierwsze
(post). Pierwsze ciuciórućó Buddy'ego. W tym roku drugie w okolicach Lublina.
Zaczynając od początku... Wyjechaliśmy z domu w piątek (6.07) koło
18, o 23 byliśmy na miejscu. Podróż minęła Buddy'emu chyba całkiem
spoko, bo przespał większość. Po przyjeździe chwile posiedzieliśmy. Buddy oczywiście
wszystkich obszczekał, ale potem się uspokoił, bo nikt się go nie bał
(właśnie, moja droga klaso przychodząca do mnie: ogarnijcie się i nie
bójcie się tak tego amstaffa rasy york to będzie spokojniejszy, a wy
panika, jakby to na serio amstaff był czy cuuś :D) no i był poza
domem.
W sobotę rano Buddy spotkał się z kotem Chilim. Podchodził
do niego niepewnie, z uszami do góry, jakby był zadowolony, chciał go
obwąchać, ale Chili uciekł i dopiero wtedy Badeusz zaczął szczekać i go
pogonił. Potem poszliśmy zrywać suszki za "zapłociem". Buddy wesoło
biegał bo polu. Później zapoznał się z resztą gości, których oczywiście
najpierw musiał choć trochę obszczekać. Ale co najdziwniejsze, pozwolił
się później brać im na ręce o.O ...żeby zawsze taki był... Pod wieczór
rozpaliliśmy grilla, Badyl (tak do niego mówią :D) łaził sobie pod
stołem czekając aż coś spadnie, albo siedział u kogoś na kolanach. Koło
północy poszedł spać do mamy na kolana.
W niedziele musiał zostać
na chwilę sam w domu, jak poszliśmy do kościoła. Potem siedzieliśmy
chwilę na dworze, Buddy bez smyczy łaził po podwórku. Przed obiadem
wybraliśmy się jeszcze na "rowy". Szliśmy przez pola do takich bagienek i
zarośniętych jeziorek. Pod koniec Badzik tylko szukał cienia, żeby się
położyć, bo było strasznie gorąco. I nie pamiętam co dalej się działo w
niedziele :D
W poniedziałek poszliśmy jeszcze przez zapłocie
zrobić jakieś zdjęcia, żeby było co dodawać. Koło 14 wyjechaliśmy i
wróciliśmy do domu około 19. Buddy wesoło powitał dziadków i Czarka,
który, co bardzo mnie zdziwiło, był chętny do zabawy i trochę sobie
razem pobiegali.
|
W czasie jazdy. Buddy leżący mi na plecach. |
|
"no kocie, no złaź z tego drzewa, no !" |
|
Gofer *.* |
|
krowa :D pro elo. |
|
dobre uszy ^^ |
|
|
Laluś. ucieczka przed Buddym. |
Ojejku jak Buddy się zmienił! Kochane stworzonko! Z niecierpliwością czekałam na notatkę! Dziękuję! ; )) Masz może GG? Jak byś chciała, napisz, również mam Yorka: 36069050 ;dd
OdpowiedzUsuńZapraszam również na swojego blog; http://terrier-lucky.blogspot.com/
Buddy jest przesłodki :)
OdpowiedzUsuńNo to widzę też, że wyjazd się udał.
Pozdrawiamy.
Wycałuj Buddiego ode mnie! ;*
Widzę że wypad udany , fajne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńAle Buddy ma cudowne szeleczki, mogę się dowiedzieć jakiej są firmy ? Cudowne :)
OdpowiedzUsuńI widzę, ze wyprawa się udała :D
Nie ma jak to pola, jeziora,bagna :D
Amoor ma to na co dzień więc jest gdzie się wyszaleć ;p
Pozdrawiamy i zapraszamy do nas :)
http://whitesterrier.blogspot.com/
Śliczne fotki ;)
OdpowiedzUsuńRacja, na pewno wyprawa udała się Wam ;)
Pozdrawiamy i zapraszamy do nas ;]
Ps. Obserwujemy ;)
OdpowiedzUsuń